Janusz A. Zajdel,

Paradyzja

  • Paradyzja

Китоб пас аз сабти ном дастрас аст.

Номи китоб: Paradyzja
Муаллиф: Janusz A. Zajdel,
Соли нашр: 0101
Теъдоди саҳифаҳо: Не известно
Jedna z najważniejszych powieści polskiej fantastyki socjologicznej Fantastyki socjologicznej nie wymyślili pisarze, tylko PRL-owscy cenzorzy. Byli oni skłonni przepuścić właściwie dowolną treść, pod warunkiem że bohaterowie będą się nazywać Sneer lub Rinah, a akcja będzie się rozgrywać na innej planecie. Gdyby zaś dokładnie tacy sami bohaterowie robili dokładnie to samo, ale nazywali się Kowalski i Malinowski, powieść nie mogłaby się ukazać. Jednak nie da się sprowadzić fantastyki socjologicznej tylko do sztuczki cenzorskiej, tworzyli ją bowiem autorzy skądinąd naprawdę rozmiłowani w science-fiction – jak choćby Janusz Zajdel. Te książki świetnie znoszą próbę czasu i czyta się je dzisiaj jak literaturę współczesną, czego przykładem choćby "Paradyzja". Jest to opowieść o mieszkańcach orbitalnej kolonii poddawanych nieustannej kontroli przez wszechobecny i wszechwiedzący komputerowy system zabezpieczeń. Pilnuje nawet tego, komu i kiedy wolno przejść do sąsiedniego pomieszczenia (oficjalnie chodzi o względy bezpieczeństwa – niekontrolowane ruchy kolonistów mogłyby zaburzyć ruch wirowy stacji). Kto pamięta PRL, temu nie trzeba tłumaczyć, jak bardzo odnajdywaliśmy siebie w tej metaforze. Ale i dzisiaj nie czytamy "Paradyzji" jak baśni o żelaznym wilku. A to za sprawą oryginalnego literackiego pomysłu Zajdla, jakim jest "koalang", czyli język kojarzeniowo-aluzyjny. Chodzi o to, że komputerowy system podsłuchu rozumie wprawdzie znaczenia słów i prostych zbitek, ale jest bezradny wobec poetyckich aluzji i metafor – co wykorzystują mieszkańcy Paradyzji, tocząc na przykład takie dialogi: – Szary anioł przyśnił mi się nieostrożnie. – Przestrzeni skrawek pustką się wypełnił? – Mimo przeszłości myszki w czasowniku rozprzestrzenionej od krańca po kraniec, kotara głosu dłoni mej nie tknięta, tęsknoty hieny pozostały przy niej. Co oznacza odpowiednio: "Funkcjonariusz zrobił mi w nocy rewizję, myśląc, że śpię", "Czy coś zabrał?", "Myszkował po całym pokoju, szukając tłumika sygnału identyfikatora, nie znalazł, ale drań chyba nie dał za wygraną". Przez 20 lat, które upłynęło od wydania "Paradyzji", koalang nie stracił nic na aktualności. Przeciwnie – od dłuższego czasu w praktyce podobne zabiegi stosowane są przez internautów. Sieć od dawna przecież jest czytana przez różne mniej lub bardziej bezmyślne maszyny reagujące na określone słowa kluczowe (ze słynnym amerykańskim Echelonem na czele) i zwłaszcza na grupach dyskusyjnych popularna jest taka poezja "poezja": "Poprosze o smietanke do salaty… Musze ja podlac czyms swiezym – ta moja sie chyba zwarzyla". To autentyczny list z 31 października 2001 r. z grupy pl.rec.telewizja (chodzi o aktualne kody do pirackiego dekodera Canal+). Zgadując z obecnych tendencji, można się spodziewać, że koalang w internecie będzie zjawiskiem coraz popularniejszym – a więc choćby dlatego warto sięgnąć po powieść, w której go wyprorokowano.